Donald trafił do piekła? I inne kwestie związane z religiami w komiksach Disneya cz. 1

 Komiksy disnejowskie, przez wielu (zwłaszcza w Polsce...) uznawane za infantylne, głupie i pozbawione większego sensu, często odnoszą się do niezwykle ważnych kwestii, nierzadko związanych z, na przykład, tajemnicami życia i śmierci. Ale też do rzeczy związanych z różnymi religiami. Bohaterowie disnejowscy nierzadko dokonują czynów, które w danej religii przypisane są do ludzi prawych i głęboko ową religią wyznających. I chociaż może to być nadinterpretacja, to warto się zastanowić jaki wpływ mają religie na komiksy Disneya. Prowadzić to może do szerszej dyskusji, w której warto zadać pytanie- czy rysownicy i scenarzyści pracujący dla tej wielkiej wytwórni nie powinni propagować uniwersalnych wartości ponad różnymi religijnymi aspektami i różnicami? 

Od razu chciałbym napisać, że ten artykuł, który może wywołać takie uczucia jak zbulwersowanie, złość czy niezrozumienie, nie został stworzony w celu skrzywdzenia lub obrazy kogokolwiek, i nie zostały w nim poruszone ''kontrowersyjne'' albo ''zapalne'' tematy. To po prostu analiza wpływu różnych religii na komiksy disnejowskie. Jest to też zaledwie pierwsza część większej całości traktującej o religiach w komiksach Disneya. Jak pewnie zauważycie w trakcie czytania artykułu, większa jego część jest napisana dość chaotycznie, ale wynika to głównie z braku czasu i tego typu. Tak więc- mając nadzieję na rozwianie wszelkich wątpliwości- zapraszam do czytania!

Religie pierwotne a komiksy Disneya

Wielokrotnie w historiach z kaczymi i mysimi bohaterami pojawiają się wątki, w których główne postacie komiksu przybywają do jakiejś wioski odciętej od świata, w której praktykuje się dawne wierzenia przodków. W tego typu historiach, najczęściej plemiona zamieszkujące dzikie i niezbadane terytoria, do dnia dzisiejszego wierzą np. w nadzwyczajną moc drzew. Przykład pierwszy z brzegu- w komiksie Zaklinacz drzew  Gentiny (wyd. polskie GP 160), pojawia się motyw drzewa ubóstwianego przez autochtonów. Mamy tu klasyczne pokazanie jak funkcjonują plemiona wyznające religie pierwotne. 

A skoro już mowa o najstarszych wierzeniach, to warto wspomnieć o religiach wudu, które niezwykle często pojawiają się w komiksach Disneya. Motyw wudu, ich kapłanów i lalek, które jakoby mają moc oddziaływania na osoby, które przedstawiają, pojawił się chyba najwcześniej u Barksa w genialnej opowieści Wudu dla ludu z 1949 roku, w której to nastąpił powrót do przeszłości Sknerusa. Tam religia wudu zostaje przedstawiona bardzo negatywnie, jako oddziałująca źle na ludzi, w dodatku Zombie Bombie- ofiara kapłana- jest nieszczęśliwa jako żywe zwłoki. Same charakter i naturę demonicznego kapłana bodajże najlepiej oddaje ta brazylijska ilustracja: 

Także i inni twórcy, w tym Rosa, sięgali po motyw wudu. Jednakże chyba najlepszą, która pokazuje niszczący wpływ na psychikę takich laleczek, jak i ogólnie wudu, pokazuje bardzo nielubiany komiks Shawów i Martineza Klątwa wudu. Wydawać by się mogło, że jest to sztampowa duńska historyjka z początku XXI wieku- mdła fabuła, okropne rysunki itd. Ale moim zdaniem, pokazanie narastającego obłędu Donalda, kiedy dowiaduje się, że być może Siostrzeńcy mają jego laleczkę wudu, jest bardzo dobrze ujęte, i zasługuje ta opowieść na lepszą opinię. 

Wracając do religii pierwotnych- to bardzo często pokazanie animizmu i innych tego typu wyznań przez twórców komiksów, jest źle odbierane przez czytelników, bo wiąże się z rasizmem i pokazywaniem zacofania cywilizacyjnego żyjących z dala od wielkich metropolii plemion. 

Donald trafia do piekła i spotyka szatana?

W czerwcu 1958 roku w 188. i 189. numerze włoskiego magazynu z komiksami, Topolino, zostaje zamieszczony długi 70-stronicowy komiks Bottaro i Chendiego, dziś uznany za prawdziwą klasykę disnejowskich historii. Jest to parodia Fausta Goethego, która wywołuje najpierw w kraju, w którym powstaje, a później w całej Europie, zrozumiane zainteresowanie i podziw, ale też i kontrowersje. Jest to bowiem opowieść, w której Donald (a właściwie jego przodek), trafia do piekła. 

Mowa tu oczywiście o Doktorze Donaldusie, którego szkielet fabularny niezwykle podobny jest do oryginału. W nim także starzec imieniem Donaldus próbuje uzyskać eliksir wiecznej młodości. Zjawia się u niego Mefistofeles, który obiecuje mu piękną i młodą Małgorzatę w zamian za sprzedanie szatanowi swojej duszy. W oryginale Faustowi udaje się uciec od kary wiecznych męczarni w piekle za sprawą Boga, który ratuje go od tego za sprawą obłąkanej Małgorzaty, która modląc się wyprasza dla Faustusa ratunek. W komiksowej parodii Donaldusowi również udaje się ocalić od piekła, jednak nie za sprawą Boga, który w owym świecie nie istnieje. 


Zanim jednak ostatecznie główny bohater zostaje uratowany, czeka go wizyta w piekle...Szatan jest tam przedstawiony w sposób mocno przerysowany i karykaturalny, zostaje jakby wprost wzięty z europejskich podań ludowych, a kiedy się na niego patrzy, wywołuje bardziej śmiech niż strach.

Natomiast nie można pisząc o piekle w komiksach Disneya nie wspomnieć o L'inferno di Topolino, jednej z pierwszych włoskich opowieści opublikowanej w Topolino już w 1949 roku. Tu, w parodii Boskiej komedii Dantego mamy podróż Mikiego (jako Alighieri) i Goofy'ego (jako Wergiliusza) przez piekło, czyściec i niebo. Niestety, w życiu tego komiksu nie czytałem, więc ciężko mi tu się wymądrzać i opisywać jakoś bardzo skomplikowanie jego fabułę. Dlatego dodam tylko, że swego czasu wywołał on niemałe kontrowersje w środowisku komiksowym (i nie tylko). 

Przykłady innych komiksów, w których występuje piekło, można mnożyć. Tutaj jednak skupiam się na tych dwóch najsłynniejszych. 

To tyle w tym artykule. Mam nadzieję, że się Wam spodobał, także napiszcie o swoich odczuciach w komentarzach. Jak pisałem na początku, jest to dopiero pierwsza część większej serii, a w kolejnych będę pisał m.in.:

Jakie różne emocje wywołała pewna wydawałoby się kosmetyczna zmiana na okładce jednego z fińskich wydań z komiksami Disneya;

O nawiązaniach w kaczych i mysich opowieściach do islamu;

I o wielu innych rzeczach. 

Źródło ilustracji: Inducks.org.

Komentarze

  1. hej, fajny artykuł, choć stylowo trochę wygląda jakby był napisany i niesprawdzony ani razu - nad tym warto popracować
    podobnie jak z komiksami, o których mówisz, a których nie czytałeś - moim zdaniem lepiej pominąć wtedy w ogóle informację o takim, skoro nic o nim nie powiesz - bo go nie znasz
    będę śledził i liczę na rozwój

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, trochę rzeczywiście tak było, ze względu na to, że pisałem go na szybko i ciężko było już wszystko ogarnąć. Generalnie artykuł powstawał w chaosie, ale i tak uważam że wypadł w miarę dobrze.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

TOP 10- Najlepsze komiksy Williama van Horna

Duckofan- nowy blog o komiksach Disneya!